Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę wiele osób zastanawia się, jak może wesprzeć Ukrainę i jej obywateli. Słowa otuchy, wyrazy wsparcia, udział w protestach to sposoby na wyrażenie poparcia dla Ukrainy. Są jednak i inne, znacznie bardziej realne formy pomocy. Fundusze zbierają zarówno organizacje polskie, jak i zagraniczne. Sprawdź, jak możesz pomóc.
Na ulicach wielu polskich miast pojawiły się niebiesko-żółte flagi i rozbrzmiewał hymn Ukrainy. W ten sposób Polacy i mieszkający tu Ukraińcy pokazali swoją solidarność z sąsiadami i potępienie dla rosyjskiej agresji. - Boję się wojny i nie chcę, żeby ona się toczyła. Nie chciałem, żeby ona się potoczyła na Ukrainie, jak i nie chcę, żeby potoczyła się tutaj. Dzisiaj może być na Ukrainie, a jutro może być u nas, w Polsce - mówił 10-letni Tomasz.
Młodsza z kobiet została uduszona. Przyczyny śmierci starszej nie udało się ustalić. Takie są wstępne wyniki sekcji zwłok kobiet, znalezionych w poniedziałek w Romanowie niedaleko Częstochowy. Ciała nie zostały jeszcze zidentyfikowane. Śledczy wiążą sprawę z zaginięciem 45-letniej Aleksandry i jej 15-letniej córki Oliwii.
W pociągu relacji Częstochowa - Gliwice było około stu pasażerów. Gdy zbliżał się do Myszkowa, maszynista zauważył na przejeździe samochody. Miał do nich pół kilometra. Zaczął hamować i trąbić. - Stan zagrożenia został zlikwidowany przez maszynistę, dzięki przytomności jego umysłu - mówił sędzia, uzasadniając wyrok dla dróżnika, który nie opuścił rogatek. Postępowanie zostało warunkowo umorzone.
Rodzina Aleksandry i jej córki Oliwii z Częstochowy nie podjęła się identyfikacji ciał, które odnaleziono w poniedziałek w Romanowie. Bliscy nie byli na to gotowi. Kobiety zaginęły 10 lutego. Według prokuratury tego dnia zostały zamordowane. Ujawnione 11 dni później zwłoki były zakopane w lesie. O zbrodnię podejrzany jest Krzysztof R., sąsiad Aleksandry z ogródków działkowych. Nie przyznaje się do zarzutu.
Kierowca ciągnika zginął we wtorek rano na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Rybniku (woj. śląskie). Wjechał na tory wprost pod pociąg towarowy, który cofał. Policjanci ustalali tożsamość ofiary wypadku.
W trakcie poszukiwań mieszkanek Częstochowy, 45-letniej Aleksandry W. i jej 15-letniej córki Oliwii, znaleziono ciała dwóch kobiet. Były zakopane metr pod ziemią, kilka metrów od siebie w lesie w miejscowości Romanów. - Niewątpliwie łączymy to ze śledztwem przeciwko Krzysztofowi R. - informuje prokuratura. Matka i córka zaginęły 10 lutego wraz z psem shih tzu, według śledczych w tym dniu R. zamordował kobiety. Policjanci odnaleźli też martwego psa.
Strażacy mają nadal pełne ręce roboty przy usuwaniu skutków wichury, jaka w sobotę przetoczyła się nad Polską. W niedzielę pogoda się uspokoiła, ale przez cały dzień oraz w nocy z niedzieli na poniedziałek potrzebne były interwencje służb ratowniczych, podobnie jest w poniedziałek. Zarówno IMGW, jak i Rządowe Centrum Bezpieczeństwa ponownie ostrzegają przed silnym wiatrem.
Niedziela to kolejny dzień poszukiwań 45-letniej Aleksandry i jej 15-letniej córki Oliwii. Częstochowscy policjanci ustalili, że ford focus należący do zaginionej Aleksandry 10 lutego poruszał się po drodze krajowej nr 91 w rejonie Romanowa i dalej w kierunku Katowic. Apelują do wszystkich osób posiadających nagrania (z monitoringu stacjonarnego lub z kamerek samochodowych), które w tym dniu w godzinach między 20.00 a 24.00 zarejestrowały wskazane auto poruszające się zarówno w kierunku Katowic jak i wracające do Częstochowy o kontakt z policją pod numerem 997 lub 112.
W więzieniu za zabójstwo spędził 22 lata, cztery lata temu wyszedł na przepustkę i już z niej nie wrócił. Namierzyli go w gabinecie stomatologicznym. Dentystka nawet nie zdążyła zacząć zabiegu. Pacjent został wyprowadzony w kajdankach.
Polecamy
Zapytaj o cenę!
Zapytaj o cenę!
Zapytaj o cenę!
Zapytaj o cenę!